czwartek, 16 czerwca 2016

Piekielnie Twarda Sztuka. Ćwiczenia i Dieta dla Zuchwałych. - Christmas Abbott

Okładka książki Piekielnie Twarda Sztuka. Ćwiczenia i Dieta dla Zuchwałych.
Tytuł: Piekielnie Twarda Sztuka. Ćwiczenia i Dieta dla Zuchwałych
Tytuł oryginału: The Badass Body Diet
Autor: Christmas Abbott
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 18 maja 2016











Opis:
„Pewnego dnia poznałam żołnierza Marines, a on pokazał mi nagranie, na którym jakieś dziewczyny podciągały się na drążku, robiły przysiady i zarzucały sobie sztangi na barki. Były wspaniale zbudowane, wyrzeźbione i niebywale silne. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Chciałam mieć takie ciało jak one. Chciałam mieć taki tyłek jak one. Chciałam ćwiczyć tak jak one. To były zawodniczki CrossFit. Zapragnęłam być jedną z nich. I w końcu się nią stałam — a nawet kimś znacznie więcej”.

Bądź nieugięta!
Ręka do góry, kto z obecnych tutaj chociaż raz spojrzał w lustro i nie był zadowolony z tego, co widzi. Kto próbował wiele diet, lecz za każdym razem poddawał się po tygodniu (o ile nie szybciej)?Kto nie raz myślał o pójściu na siłownię, ale jedynie myślał, nic poza tym? Komu trudno pozbyć się złych nawyków, nawet jeśli uważa, że może sobie na nie pozwolić, bo nie należy do najgrubszych? Jeśli chociaż raz poczułaś, że jest tu mowa o Tobie, powinnaś poznać Christmas Abbott.
Jedyną porażką jest bierność.
O tym w jakim okresie roku Christmas przyszła na świat nie muszę chyba wspominać. Ale nie to jest najważniejsze. To kobieta, która w swoim życiu wiele przeszła, w pewnym okresie zmagała się nawet z problemem alkoholowym i co gorsza - narkotykowym również. Różne używki, uzależnienia towarzyszyły jej bardzo długo, aż w końcu nastąpił przełom. I w końcu, nie mówię, że bez ogromnego samozaparcia i trudu, udało jej się dokonać czegoś wielkiego. Z samego dna podniosła się nad innych, nawet nad własne początkowe oczekiwania. To daje nadzieję dla każdej z nas!
Jestem twardzielką
W swojej książce Christmas zawarła wiele informacji. Początkowo wydawało mi się to niemożliwe do przyswojenia, ale z odrobiną chęci wszystko jest możliwe. Zacznijmy od początku, w którym dowiadujemy się jak funkcjonuje nasz organizm, jak prawidłowo się odżywiać. I mówiąc o odżywianiu, mam na myśli wiedzę od podstaw, czyli znaczenie makro- i mikroskładników, działanie każdego z nich, prawidłowe proporcje, działanie poszczególnych warzyw, owoców, produktów. Nie mówiąc już o krótkim quizie, który ma na celu uświadomienie nam błędów, które popełniamy, oraz zobowiązania wobec samej siebie, które powinniśmy w trakcie lektury podpisać. W skrócie: same podstawy! Brzmi nieźle, co?
Spadaj, cellulicie... Witajcie, przyjemności!
W części drugiej nauczymy się planowania, dążenia do zmian. To tutaj zaczyna się coś, co mogłabym nazwać rozgałęzieniem w książce, gdyż stoimy przed wyborem konkretnego planu: Minimalistki, Reformatorki, Zdobywczyni oraz Sportsmenki, które w każdym momencie możemy przeplatać. W końcu elastyczność jest tu podstawą! Ja, gdy już wybrałam swój, nie skupiałam się na książce jako całości. Przykład? Ot chociażby czytanie tygodniowych jadłospisów, dotyczących wszystkich planów. Po co skupiać się na całości, gdy już mamy swój konkretny przydział? Z resztą zapoznam się, gdy stwierdzę, że to, co wybrałam jednak nie spełnia moich oczekiwań. Łatwe, prawda? ;)
Kształtowanie wymarzonego ciała jest jak budowa domu.
Przez całą książkę przeplatają się historie różnych kobiet, którym plan treningowy Christmas pomógł zmienić swoje życie. Były to przykłady potwierdzające poszczególne reguły, o których chwilę wcześniej pisała autorka. Dla osób zbyt leniwych, by tworzyć własne dania, też coś znajdziemy. Mnóstwo przepisów na obiady, przekąski, śniadania, koktajle, których jest niemal 50! A na końcu coś, na co zwróciłam uwagę jeszcze przed rozpoczęciem lektury. Ćwiczenia! Dokładnie opisane, z dodatkowymi zdjęciami, które ułatwia nam nauczenie się ich, wraz z tabelką informującą, gdzie konkretne ćwiczenie spala tłuszcz, jakie są najczęstsze pomyłki oraz wskazówki. A gdy już przetrwasz przez tą część, znajdziesz trening podzielony na trzy części - od poziomu początkującego do zaawansowanego. Każdy z nich trwa 3 tygodnie, chociaż podczas tego okresu ćwiczymy jedynie przez 9 dni. No i jakby to było niewystarczająco zachęcające, ćwiczenia nie zajmą dłużej niż 20 minut. Kto powiedział, że nie można? 
Żegnajcie obwisłe pośladki!
Jest to jedna z lepszych książek o tematyce sportowej, jakie czytałam. Mimo tego, iż okładka jest miękka, całe wydanie okazało się nadzwyczaj wytrzymałe, a strony są grube i sztywne. O działaniu nic na razie nie powiem, gdyż dieta jeszcze przede mną, ale Chistmas potrafi zmotywować i aż poczułam silnego kopa w tyłek! Każda kobieta powinna ją przeczytać, chociaż potrafi zmienić życie nie tylko płci pięknej! Swoich facetów również możecie przeciągnąć na tą zdrowszą stronę! No i zapomniałam wspomnieć, że nawet oszukiwanie od czasu do czasu jest dozwolone! 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SQN.

4 komentarze:

  1. Oby komuś pomogła. Ja raczej odchudzanie się nie dam namówić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohoho, chyba najwyższa pora się zmotywować, choć na razie bawię się w Wyzwanie z "To nie jest dieta" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że z tą pozycją również się wkrótce zapoznam i będę mogła je porównać! :D

      Usuń
  3. Ponieważ postanowiłam sobie, że od 1 lipca biorę się za siebie taka książka mogłaby mi się przydać :D

    OdpowiedzUsuń