piątek, 29 stycznia 2016

Liebster Blog Award #3



Tym razem do LBA nominowała mnie autorka bloga Pisane Myślami, za co bardzo dziękuję. Dzisiaj nie będę przedłużać, więc od razu przejdę do pytań.


1. Czy chciałbyś móc się cofnąć w przeszłość i zmienić coś w swoim życiu?
Nikt nie ma idealnego życia i nie uwierzę, gdy ktoś powie mi, że nigdy nie zrobił czegoś głupiego, nieodpowiedniego, czego potem żałował. I w moim przypadku jest podobnie, miałam kilka wpadek, czasem powiedziałam coś, co powinnam zachować dla siebie, ale czy chciałabym to zmienić? Nie jestem pewna. Myślę, że gdyby to było coś na prawdę istotnego, coś, co by mnie męczyło przez dłuższy czas to owszem, chciałabym się cofnąć w czasie i to naprawić, jednak w przypadku błahostek, o których się zapomina po kilku dniach, nie ma to sensu. Wszystko zależy od sytuacji.

2. Ekranizacja jakiej książki powinna według Ciebie powstać i dlaczego?
Nie jestem na bieżąco z filmami na podstawie książek ale zdecydowanie chciałabym obejrzeć ekranizację Trylogii Diabelskich Maszyn oraz oczywiście Selekcji. Moje dwa marzenia. *-*

3. Czy próbujesz przekonywać ludzi do czytania książek? Dlaczego tak/nie? Jeśli tak to jak?
To, czy ktoś czyta, jest indywidualną sprawą. Rozumiem wszystkich, którzy mogą nie mieć na to czasu. Ja obracam się w towarzystwie osób posiadających rodziny, dzieci, prace, więc logicznym jest, że czytanie schodzi na boczny tor. Z kolei moi rówieśnicy wolą spędzić czas imprezując. Co prawda i ja lubię taką formę rozrywki, ale nie spędzam całych weekendów poza domem, bo w końcu kto mi zabroni się napić. Rozmowy o czytaniu ograniczam do znajomych, którzy się interesują tematem i nie zignorują mnie po pierwszym zdaniu.

4. Czy jest coś co chciałabyś spróbować zrobić ale się boisz? Dlaczego się tego boisz?
Czy ja wiem.. Nie ma chyba czegoś takiego. Bałam się latać samolotem, ale pierwszą wyprawę mam już za sobą i stwierdziłam nawet, że jest to wygodniejsze od jazdy autobusem. Podobnie było z robieniem tatuażu. W końcu wszyscy, jak jeden mąż, twierdzili, że nie wytrzymam, a jakoś przeżyłam ból. Mam nadzieję, że kiedyś nadarzy mi się okazja skoczyć ze spadochronem albo na bungee (ewentualnie jakieś nurkowanie z rekinami - tego trochę się obawiam).

5. Czy jesteś osobą pełną sprzeczności? Jeśli tak, to jakich?

Nie mam pojęcia. Trudno mi to ocenić, gdyż musiałabym mieć jakiś konkretny przykład, co to może być. Zdarza mi się kochać i nienawidzić matematyki jednocześnie. Podobnie z uzależnieniem od czytania książek i unikaniem lektur, ale nie wiem czy to się zalicza, więc nie rozwijam tematu.

6. Jakiego prezentu nie chciałabyś nigdy dostać?
Na pewno czegoś, co by tylko stało na półce lub mi się nie przydało. Co prawda nie jestem wybredna (rok temu dostałam na urodziny od znajomych chleb!), jednak kto mnie zna, wie, że najbardziej cieszyłabym się z książki (niestety, jak zdążyłam się przekonać, chyba ignorują moje zainteresowania).

7. Czy książki oprócz rozrywki w jakiś sposób Ci pomagają?
Na pewno. Myślę, że dzięki nim rozwinęły się jako tako moje zdolności. Potrafię mniej więcej skleić kilka wyrazów w zdanie, moja ortografia również nie jest naganna. Jednak są to dla mnie dodatkowe bonusy, gdyż jednak przyjemność stoi na pierwszym planie.

8. Czym jest coś, co chciałabyś zobaczyć na własne oczy a jeszcze nie miałaś/miałeś okazji?
Za dużo tego, by wymieniać. W końcu pragnę zwiedzić tyle miejsc...

9. Kiedy zdarza Ci się, że nagle masz czegoś dość, co Cię motywuje by nadal to robić?

Może jakaś nagroda lub efekty wykonanej pracy? A już na pewno satysfakcja, którą się odczuwa na koniec. To jest coś, z czego każdy byłby zadowolony.

10. Jakie masz najzabawniejsze wspomnienie z czasów szkolnych?
Nie potrafię sobie wszystkich sytuacji przypomnieć, jednak ostatni dialog mojej bliskiej znajomej z wychowawczynią, za którą niestety nie przepadamy, po prostu zwalił mnie z krzesła.
Była to lekcja, przed jakąś przerwą, długim weekendem czy coś, podczas której omawialiśmy jakąś lekturę. Wszyscy siedzieli cicho jak mysz pod miotłą, a w momencie zadanego przez nauczycielkę pytania nikt oczywiście się nie odezwał. Zirytowana powiedziała w końcu:
-Jak ja lubię omawiać z wami lektury! Szczególnie tuż przed wolnym!
-My też..
-Ale ja to mówiłam ironicznie.
-Ja też..
Niby niewiele, ale nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu

11. Kto był Twoim idolem jak byłaś dzieckiem i dlaczego?
Nie jestem pewna do których urodzin mogłabym się nazywać dzieckiem, więc powiem o dwóch z nich. Od najmłodszych lat był nim wujek, który zawsze mi śpiewał, zajmował się mną, którego do końca podstawówki nazywałam tatą. Jednak gdy już miałam te naście lat, w podstawówce jeszcze uwielbiałam zespół w którym poznałam o takiego Pana (i w sumie do dzisiaj go uwielbiam,ale cii..)

No to teraz może czas na nominacje i moje pytania?

Zacznę od pytań:

1. Czy chciałbyś/chciałabyś napisać własną książkę? Jeśli tak to o czym by ona była?
2. Masz jakieś postanowienie noworoczne, które mogłoby być trudne do spełnienia?
3. Jak brzmi tytuł najlepszej przeczytanej przez Ciebie w tym miesiącu książki?
4. Jeśli byś miała wybrać bohatera książkowego, z którym najbardziej się utożsamiasz, kto by to był?
5. Co Cię skłoniło do założenia bloga?
6. Jesteś typową domatorką czy raczej marzą Ci się podróże?
7. Czy uważasz, że zawsze książki są lepsze od ekranizacji?
8. Masz jakiś określony sposób układania książek na półkach?
9. Kolekcjonujesz jakieś dodatki do książek (np. zakładki)?
10. Jakiej książki nigdy byś nie oddał/oddała?
11. Planujesz posty czy robisz wszystko spontanicznie?

Trafiają one do:

1. Blondie in wonderland
2. Mozaika literacka
3. Tajemnicze książki

środa, 27 stycznia 2016

Busem Przez Świat. Wyprawa Pierwsza - Karol Lewandowski

Okładka książki Busem przez świat. Wyprawa pierwsza


Tytuł: Busem Przez Świat. Wyprawa Pierwsza
Cykl: Busem Przez Świat.
Autor: Karol Lewandowski
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 28 maja 2014













Opis:
Mówili nam, że to niemożliwe. Nikt busem kupionym za grosze nie przejedzie ze Śląska na Gibraltar. A już na pewno nie pięciu facetów bez doświadczenia.
Mieliśmy zapał zamiast pieniędzy, łąkę zamiast łóżka i wiecznie psującą się skrzynię biegów. A jednak nam się udało.
W szalonej podróży kolorowym samochodem spotkaliśmy paru złych ludzi, za to mnóstwo dobrych. Uciekaliśmy przed bykiem i niedźwiedziem, trafiliśmy do powieści Stephena Kinga i balowaliśmy z pastorem. Widzieliśmy najpiękniejsze miejsca w Szwajcarii, Włoszech, Francji i wielu innych krajach, poznaliśmy każdy rów przy drodze i spoglądaliśmy na Afrykę z samego krańca Europy. Potem nas aresztowano.
Ta książka jest świadectwem naszej podróży. Opowiada o tym, że każde marzenie może się spełnić.
Czego potrzeba, aby pojechać busem przez świat?
Konieczna jest zgrana ekipa, choć niekoniecznie kumple na zabój. Wystarczy, aby każdy wykonywał skrupulatnie zadania mu przydzielone, podsuwał szalone pomysły i nie panikował, chyba że sytuacja naprawdę wymaga panikowania. Wówczas każdy członek składu winien oszaleć, lecz w sposób rozumny.
Od dzieciństwa uwielbiałam podróże. Co prawda w wieku przedszkolnym nie mogłam zaszaleć, jednak w owym czasie wyprawa na drugą stronę ulicy i zwiedzenie zupełnie obcego osiedla było czymś. Pamiętam, gdy po raz pierwszy mama zabrała mnie ze sobą, by załatwić pewne sprawy urzędowe około 3 km od naszego bloku, a ja myślałam, że jesteśmy w innym mieście.. A może nawet państwie. Z biegiem czasu odważyłam się w towarzystwie najlepszego przyjaciela przejechać 20 km nad jezioro, a nawet wsiąść w autobus i spędzić dzień w naszej stolicy. Jednak największą przygodę przeżyłam po pierwszym roku gimnazjum, gdy dzięki kuzynce mogłam polecieć do USA. Dokładnie pamiętam jak się cieszyłam, że ominie mnie niemal cały miesiąc szkoły przez wcześniejszy wyjazd. Od powrotu moim największym marzeniem jest podróżowanie, zwiedzanie, a może nawet przeprowadzka do jakiegoś malowniczego kraju.

Nie wiem dlaczego, ale mimo mojego zamiłowania do podróży, nigdy nie interesowały mnie książki o tej tematyce. Być może winny jest mój charakter, który nie przepada za zmianami i woli jednak się skupić na sprawdzonych książkach z nutką magii w tle. Nie wiem również, jakim cudem się przezwyciężyłam i postanowiłam przeczytać tą książkę. Co prawda trudno mi było się do niej przybrać, ale jak się powiedziało A trzeba też powiedzieć B, prawda?

Mamy w tej historii pięciu bohaterów, młodych chłopaków, którzy postanowili wyruszyć w wielką podróż. Mimo niskiego budżetu, jaki mogą przeznaczyć na tą wyprawę, się nie zniechęcają i kupują stary, poniszczony bus. Bus ten będzie, można powiedzieć, ich domem przez długie dni. Tak więc spakowani, gotowi na wyprawę i żądni przygód wyruszają, a tym co ich napędza jest nic innego jak zwykły ludzki upór. No i oczywiście odwaga, bo bez niej mało kto by się odważył na taki krok.

Nie będę streszczała fabuły, bo powstałaby z tego druga książka. Tak wiele się w niej dzieje, że nie wiedziałabym nawet od czego zacząć. Przygotowań, które już same w sobie były emocjonujące, czy może wyprawy pełnej spięć. Bo w końcu nie oszukujmy się. Kto by wytrzymał w swoim towarzystwie 24 godziny na dobę nawet tydzień?  Mi trudno spędzić ze znajomymi z klasy kilka godzin, a co dopiero..! Jadnak chcieć to móc, więc jak się ma możliwość (a nawet nie tylko wtedy) warto próbować.

Mogę powiedzieć, że ta książka miała na mnie pozytywny wpływ. Najlepsze określenie na stan, w jakim się znalazłam, to prawdopodobnie ZMOTYWOWANA. Taka się czuję i już wiem, że teraz, gdy już zakończę naukę w liceum i nadejdą najdłuższe wakacje w moim życiu spróbuję.. A pierwsza do odstrzału jest Holandia, gdzie spędzę ze swoją ekipą całe dwa miesiące.. A podczas gdy oni wrócą we wrześniu do szkoły, ja znowu wyruszę.. Być może do Danii, nawet jeśli będzie to kilka dni, nie zamierzam rezygnować. Jeśli masz podobne plany, ale brak Ci motywacji, przeczytaj tą książkę, a uwierzysz, że marzenia można spełnić przy jedynie odrobinie wysiłku.

No ewentualnie jeśli planujesz gdzieś wyjechać, a nie masz towarzystwa, to daj mi znać. Z przyjemnością się wproszę na każdą wyprawę! :D



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SQN.

niedziela, 10 stycznia 2016

Na Wielkim Ekranie: Piękna i Bestia. Sezon 1.

Tytuł: Piękna i Bestia / Beauty and the Beast
Twórcy: Sherri Cooper, Jennifer Levin
Liczba odcinków: 22
Czas trwania odcinka: 42 min.
Piękna i Bestia
Dziewięć lat temu Catherine Chandler była świadkiem morderstwa swojej matki. Jednak było w nim coś dziwnego, coś czego nie potrafiła zrozumieć, gdyż w momencie, gdy była ścigana przez oprawców najbliższej jej osoby, ktoś przybył jej z ratunkiem. Ten ktoś, a może lepiej powiedzieć coś, przypominało bestię, która dosłownie rozszarpała dwóch mężczyzn. Jak można się domyślić wszyscy zgodnie stwierdzili, że owa historia jest wynikiem strachu, a ową nadludzko silną i niesamowicie szybką bestią było po prostu dzikie zwierze. W końcu i dziewczyna w to uwierzyła i niemal zapomniała o fatalnym wieczorze, który odmienił jej życie..
Po latach Catherine zostaje detektywem wydziału zabójstw. Nie myśli już tyle o tajemniczej bestii, jednak ma to się zmienić za sprawą prowadzonego ze swoją partnerką Tess dochodzenia, podczas którego poznaje Vincenta. Szybko staje się jasne, że nie jest to ich pierwsze spotkanie, a mężczyzna coś przed nią ukrywa, pewną mroczną tajemnicę. Jak to typowa kobieta, Cat próbuje się dowiedzieć więcej na jego temat. Bo w końcu, co mogło zmusić człowieka do upozorowania swojej śmierci i ukrywania się przez wiele lat, bez możliwości normalnego życia. Szybko dochodzi do szokującej prawdy o mężczyźnie, który pod wpływem emocji zmienia się w potwora. Jak doszło do tego, że kiedyś szanowany, odnoszący sukcesy doktor stał się bestią, która pod wpływem złości nie może zapanować nad swoją mocą? Jaki Vincent ma związek z nasilającymi się morderstwami w mieście?
Nie od dziś stara baśń o Pięknej i Bestii jest inspiracją dla wielu twórców. W swoim życiu obejrzałam przynajmniej dwie bajki, pięć filmów i jeden serial o tej tematyce i chociaż wszystkie maja podobne zakończenia, których byłam świadoma od początku, za każdym razem moje odczucia były podobne i patrząc w ekran nie istniała dla mnie reszta świata. Tylko ja i ta opowieść. Troszkę inaczej jest z tym serialem. Nie trzyma on się kurczowo znanej nam historii, przez co jeszcze bardziej chce się poznać kolejne wątki. Bo jeśli autorzy od początku starają się stworzyć coś oryginalnego, to co czeka nas na końcu? Brak happy endu, czy może..? Co to może być? 
Bohaterowie w Pięknej i Bestii są..  no cóż, trudno stwierdzić. Catherine pierwsze kilka odcinków bardzo mnie denerwowała. Powiedz jej, że nie chcesz jej widzieć, a możesz być pewny, że będzie Cię prześladować do końca życia. Była za bardzo wścibska, nieostrożna, przez co narażała nie tylko siebie, ale również Vincenta. A wydawać by się mogło, że jako pani detektyw będzie miała inne podejście. Całe szczęście z biegiem czasu moja moja sympatia wzrosła, a ona nie trafiła do kosza z napisem do odstrzału. Muszę wspomnieć, że jej uroda szczególnie przypadła mi do gustu, taka delikatna, z wielkimi oczami, nie przypominająca większości bohaterek, których silny charakter widać gołym okiem. Vincent jest po prostu boski, nie mam nic do dodania. No może zmienia się w potwora, ale w końcu która z nas nie lubi niegrzecznych chłopców.. Nawet jeśli czasem rośnie im sierść. 
Osobiście polecam ten serial. Oglądanie go szczególnie teraz, na mroźne wieczory, może być idealnym rozwiązaniem i sposobem na nudę. Ja już planuję spędzić ferie z Vincem i Cat. Mam tylko nadzieję, że drugi sezon utrzyma poziom. ;)

czwartek, 7 stycznia 2016

Dotyk Julii - Tehereh Mafi

Okładka książki Dotyk Julii
Tytuł: Dotyk Julii
Tytuł oryginału: Shatter Me
Cykl: Dotyk Julii. Tom 1.
Autor: Tehereh Mafi
Tłumaczenie: Małgorzata Kafel
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 28 kwietnia 2014












Opis:
„Nie możesz mnie dotknąć – szepczę. Kłamię – oto, czego mu nie mówię. Możesz mnie dotknąć – oto, czego nigdy nie powiem. Proszę, dotknij mnie – oto, co chcę powiedzieć”.

Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha. Bestsellerowa powieść, która podbiła serca czytelniczek na cały świecie.

Śmierć wydaje się upragnionym wyzwoleniem od tych ziemskich rozkoszy, których dane mi było poznać.
Prawdopodobnie większość nastolatek ma już za sobą Dotyk Julii. Te, które jeszcze go nie przeczytały, na pewno słyszały nie raz i nie dwa o tej książce. Tak zachwalana przez każdego, że w końcu wylądowała na mojej czytelniczej liście, ale czy zasłużyła na swoją sławę? Czy może znajdzie się wiele mniej popularnych, ale przy tym ciekawszych książek?
Spędzałam życie wsunięta między kartki książek. Z braku bliskości z ludźmi budowałam więzi z papierowymi postaciami. Przeżyłam miłość i stratę z powieści historycznych, doświadczyłam dojrzewania przez analogię. Mój świat jest utkaną ze słów pajęczyną, splatającą kończyny, kości i ścięgna, myśli i obrazy. Jestem istotą złożoną z liter, postacią stworzoną przez zdania, wytworem wyobraźni, fikcją.
Julia jest dziewczyną zupełnie inną od wszystkich. I to nie z powodu swojego specyficznego charakteru. Posiada ona bowiem dar, dar, który każdy obdarzony mógłby nazwać przekleństwem. Właśnie z powodu niebezpiecznej zdolności zostaje oddana przez rodziców i przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Z dala od ludzi, którzy nawet nie zwrócili uwagi na jej zniknięcie.. Można powiedzieć nawet, że niektórzy odetchnęli z ulgą. Bo mimo swojego delikatnego usposobienia i chęci pomocy wszystkim dookoła, nic nie zmienia faktu, że jej dotyk może zabić. Julia żyje więc w samotności w swojej małej celi, gdy zostaje jej przydzielony współwięzień - Adam. Kim jest? Jaką rolę odegra on w tym wszystkim? Czy razem odzyskają wolność? 
Ludzka wyobraźnia może wywoływać katastrofy, jeśli zostawi się ją samą sobie
Szczerze powiedziawszy nie do końca rozumiem szał związany z tą książką. Okej, jest ciekawa, wciąga, nie wymaga zbędnego myślenia, jednak przy tym potrafi niesamowicie zirytować. Przede wszystkim nie wiem po co umieszczonych jest tutaj tak wiele skreśleń. Może to nadaje lekki wygląd pamiętnika i mogłoby pozwolić nam głębiej poznać myśli, uczucia Julii, jednak jakie to było wkurzające! Rozumiem jakieś pojedyncze przypadki, nie miałabym nic przeciwko, ale gdy mamy kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt stron, na których pojawia się napisane pięćdziesiąt razy to samo zdanie, po czym zostaje skreślone to nie jest coś do czego jestem przekonana. Rozumiem, że autorka chciała nam ukazać sytuację, w której Julia podejmuje jakąś decyzję, myśli o czymś, po czym się wycofuje z powodu strachu lub niepewności, ale nie przemawia to do mnie i przez coś takiego pozycja ta zyskała u mnie jedynego, ale przy tym wielkiego minusa.
Jestem echem tego, co było kiedyś.
Sama główna bohaterka potrafi zdenerwować człowieka (ale one chyba już tak mają), jednak myślę, że to wina wcześniej wspomnianego stylu pamiętnika, bo z czasem da się do niej przyzwyczaić, a nawet zaczyna intrygować nas swoją osobą. Podobnie jest z Adamem.. chociaż nie. On akurat mnie nie irytował. Może jakieś pojedyncze przypadki się zdarzyły, ale był postacią, którą da się polubić mimo wszystko. Nie brakuje tu czarnego charakteru, który w tym wszystkim był prawdopodobnie najbardziej dopieszczoną postacią i właśnie przez budzącą się do niego nienawiść mogłam uznać tą powieść za troszkę lepszą, niż sądziłam na początku. Tak więc poza początkową irytacją Julią, innym bohaterom nie mam nic do zarzucenia.
Kiedyś ludzie pragnęli nadziei. Chcieli myśleć, że wszystko może się ułożyć. Chcieli wierzyć, że znowu będą mogli przejmować się plotkami, wakacjami i pójściem na przyjęcie w sobotni wieczór. [...] Nigdy nie zdali sobie sprawy, że zaprzedali dusze grupie ludzi planujących wykorzystać ich niewiedzę. Ich strach.
Największym plusem tej książki jest wykreowany świat. Można powiedzieć, że właśnie tak większość ludzi wyobraża sobie koniec świata. No może nie większość, ale ja tak. Zniszczenia dokonane przez nikogo innego jak ludzi. Wojny, głód, bieda sprawiły, że świat pogrążył się w chaosie. Natura obumiera, rośliny więdną, a na niebie próżno wyczekiwać jakiejkolwiek obecności ptaków. Tak właśnie może wyglądać nasz świat, w razie trafienia w nieodpowiednie ręce. Julia pamięta jeszcze czasy, gdy wszystko było normalne, zwierzęta, rośliny, ludzie. Być może właśnie dlatego trudno jej jest przyjąć do wiadomości obecny stan rzeczy. Bo jak my byśmy się czuli, gdyby w dwa/trzy lata nasza planeta przerodziła się w takie miejsce?
Nienawiść wygląda tak niepozornie, dopóki się nie uśmiechnie. Dopóki nie obróci się i nie skłamie, a jej usta i zęby nie nabiorą cech czegoś zbyt biernego, żeby zadać mu cios pięścią.
Biorąc pod uwagę popularność tej serii, według mnie książka ta nie jest aż tak rewelacyjna. Możliwe, że gdyby nie uznano jej bestsellerem moja ocena byłaby wyższa, ale biorę pod uwagę wszystkie okoliczności. Sama okładka mnie zauroczyła, chociaż z tytułem czy samą fabułą nie ma nic wspólnego (albo coś przeoczyłam?). Mogłabym ją porównać do Dotyku Jus Accardo, jednak już porównując te dwie recenzje widać, która z nich bardziej przypadła mi do gustu. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę polecam wszystkim fanom gatunku. Ja pewnie sięgnę po kolejne części, gdyż mimo wszystko autorka podsyciła moją ciekawość i chciałabym poznać dalsze losy bohaterów. 

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Dotyk- Jus Accardo




Jak pewnie wiecie, pod koniec wakacji kupiłam kilka książek. Zupełnie o nich zapomniałam, aż do tego weekendu, gdy robiłam porządki i jedna pozycja uśmiechnęła się do mnie z półki. Stwierdziłam, że nie ma co zwlekać, muszę jak najszybciej przeczytać i napisać recenzję. Tak więc, po dwóch nieprzespanych nocach, mogę się podzielić z Wami moją opinią na temat kolejnej książki.



Tytuł: Dotyk
Tytuł Oryginału: Touch
Cykl: Denazen
Autor: Jus Accardo
Tłumaczenie: Dariusz Bakalarz
Wydawnictwo: Dreams
Data Wydania: 10 stycznia 2013











Opis:
Pewnego dnia tajemniczy chłopak po upadku z nadrzecznego wału ląduje u stóp Deznee Cross, szalonej 17-letniej miłośniczki mocnych wrażeń. Dziewczyna uznaje to za świetną okazję, żeby wkurzyć ojca i sprowadza błękitnookiego przystojniaka do domu.
Jednak nie wszystko jest z nim w porządku. Kale zachowuje się na tyle dziwnie, że nawet Deznee zaczyna coś podejrzewać. Okazuje się, że chłopak był więziony przez Denazen Corporation, organizację, która wykorzystuje ludzi o specjalnych umiejętnościach jako broń. A umiejętności Kale'a są wyjątkowo niebezpieczne – jego dotyk zabija...


Bez ciebie nie istnieje żadne z tych miejsc, do których chcę pojechać. Wszystkie moje cele opierają się na jednym. Na tobie. Ty jesteś moim najważniejszym celem. 
Daznee - to imię jako pierwsze wpadło mi w oko podczas czytania - dość nietypowe nawet jak dla postaci fikcyjnej, ale jak miałam się wkrótce przekonać nie tylko to jest niezwykłe w tej książce. Dziewczyna niewiele się różni od typowej zbuntowanej nastolatki. O ile za normalne uznamy fakt, iż tak bardzo lubi ostrą jazdę, że jest gotowa na skoki bez trzymanki z dachu stodoły. Życie jednak postanawia spłatać jej figla i podrzuca nieznajomego chłopaka, który ucieka przed pościgiem. Jako córeczka, która uwielbia grać na nerwach tatusia - prawnika, postanawia ona zabrać nieznajomego do domu. Niestety, nie wszystko potoczyło się tak, jak zaplanowała sobie Deznee, okazuje się bowiem, że Kale (bo tak ma na imię tajemniczy chłopak) był dotychczas więźniem korporacji Denazen, gdzie są przetrzymywani ludzie o nadprzyrodzonych zdolnościach, a jej ojciec jest niezłą szychą w owej organizacji. Spytacie się, jaką więc moc ma Kale? Nie trudno się domyślić, nawet sam tytuł sugeruje, że autorka wykorzystała znany już nam z niejednej książki zabójczy dotyk. Dotyk ten jednak nie działa jedynie na dziewczynę, a to z kolei zmusza ją do ucieczki wraz z nowym znajomym. Dlaczego Deznee nie reaguje na nadprzyrodzone zdolności Kalea? Jakie jeszcze tajemnice skrywa jej ojciec?
Z Kalem było inaczej. On nie tylko patrzył , on widział. Jak nikt nigdy.
Nie będę kłamała, bo jestem osobą, która przed czytaniem opisu, sięga po książki z najładniejszymi okładkami. Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale no cóż.. nie oszukujmy się - chyba każdy lubi mieć na półkach książki, które nie tylko są ciekawe ale i pięknie wyglądają. Właśnie taką książką był Dotyk. Zauroczył mnie swoim wyglądem, a to był tylko przedsmak tego co mnie czekało, bo nie ukrywam, powieść ta stała się jedną z moich ulubionych i zajęła honorowe miejsce na półce.
Patrzenie jego oczami stanowiło dla mnie pouczające doświadczenie. Pierwszy zachód słońca, pierwsze lody czekoladowo-miętowe, pierwsze wyjście do kina. Za każdym razem czułam nowy przypływ życia. Proste rzeczy, które traktujemy jako oczywiste, dla niego są nowe i ekscytujące. I dzięki temu również mnie się takie wydają.
Czytając opinie na temat książek o tej tematyce, dość często spotykałam się z obawami. Dotyczyły one przede wszystkim powtarzalności. Bo przecież wszystko zostało już wykorzystane przez innych autorów. Nie da się stworzyć czegoś nowego, świeżego, wzorując się na starych schematach. Ja nie miałam takich obaw, gdyż wcześniej nie czytałam żadnej książki z motywem śmiercionośnego dotyku, a pierwszą część znanej Trylogii o Julii zaczęłam dopiero po skończeniu tej powieści. Jednak mimo wszystko, sam pomysł nie do końca jest oklepany. Nie mamy tu do czynienia z żadnymi wilkołakami, wampirami czy wróżkami.. po prostu zwykli ludzie, zwani Szóstkami, z powodu mutacji szóstego genu. Wydaje się to niczym nadzwyczajnym, a sam fakt posiadania nadprzyrodzonych mocy jest jak przyjemny (albo i nie do końca) dodatek.
- Stan cywilny - Z jej głosu bił chłód porównywalny z powiewem arktycznego powietrza.
- Jeśli masz na myśli mnie, to nie jesteś w moim typie. A jeśli chodzi ci o ojca, to jest singlem, ale raczej też nie jesteś w jego typie. (...) Właściwie to nawet nie wiem, kto jest w jego typie. Nigdy nie widziałam go z kobietą. Z przykrością muszę ci się zwierzyć, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że mój ojciec jest gejem
Nie będę się rozwodziła na temat bohaterów. O osobowości Deznee można się wiele dowiedzieć ze samego wstępu. Odważną dziewczynę, próbującą za wszelką cenę zwrócić uwagę ojca, określiłabym po prostu mianem zbuntowanej (ale jakiej przy tym zabawnej) nastolatki. Co do Kalea, jest on zagubionym chłopakiem, którego nieporadność mnie osobiście rozczuliła. Sposób, w jaki próbuje poznać świat przypomina pierwsze kroki małego dziecka. Sprawia, że nawet najmniejsze rzeczy, wydają się czymś nadzwyczajnym. A jeśli chodzi o Szóstki, to są to postacie tak barwne, zróżnicowane, że choćbym próbowała, pewnie większości bym nie mogła opisać.
- Lubisz kogoś, gdy dobrze czujesz się w jego obecności, i lubisz kogoś, gdy on sprawia, że czujesz się kimś szczególnym, czujesz się szczęśliwy. Coś tak jak całowanie.
- To zamiast trzymać cię za rękę powinienem cię pocałować?
Po pierwszym tomie jestem szalenie ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Dlaczego dotyk nie działa na Deznee? Czy dowiem się tego w drugim tomie? Ile jeszcze intryg, zwrotów akcji i emocji mnie czeka na kartach powieści? Przyznam szczerze, że mam nadzieję na równie dobrą kontynuację i gratuluję autorce, której delikatne pióro i lekki styl niesamowicie umiliły mi czas, chociaż wybrałam się w podróż w ciemno. Ta powieść jest przykładem, że czytanie debiutanckich książek nie zawsze jest stratą czasu i pieniędzy. JA od siebie polecam każdej nastolatce, jako lekką lekturę na jesienne, czy nawet zimowe wieczory.

piątek, 1 stycznia 2016

Rywalki - Kiera Cass



Tytuł: Rywalki
Tytuł oryginału: Selection
Cykl: Selekcja. Tom 1.
Autor: Kiera Cass
Tłumaczenie: Małgorzata KAczarowska
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 5 lutego 2014












Opis:
Dla trzydziestu pięciu dziewcząt Eliminacje są szansą ich życia. To dzięki nim mają szansę uciec z ponurej rzeczywistości. Ze świata, w którym panują kastowe podziały, wprost do pałacu, w którym będą spełniane ich życzenia. Z miejsca, gdzie głód i choroby są na porządku dziennym, do krainy jedwabi i klejnotów. Celem Eliminacji jest wyłonienie żony dla czarującego i przystojnego księcia Maxona.
Każda dziewczyna marzy o tym, by zostać Wybraną. Każda poza Americą Singer.
Dla Ameriki Eliminacje to koszmar. Oznacza konieczność rozstania z Aspenem – jej sekretną miłością i opuszczenie domu. A wszystko tylko po to, by wziąć udział w morderczym wyścigu o koronę, której wcale nie pragnie.
Jednak gdy spotyka Maxona, który naprawdę przypomina księcia z bajki, America zaczyna zadawać sobie pytanie, czy naprawdę chce za wszelką cenę opuścić pałac. Być może życie o jakim marzyła wcale nie jest lepsze niż to, którego nawet nie chciała sobie wyobrazić…

W większości przypadków, kiedy kobieta płacze, wcale nie chce, żeby ktoś rozwiązał jej problem. Chce tylko usłyszeć, że wszystko będzie w porządku.
No i kolejny raz mamy do czynienia ze światem podzielonym na kasty. Najpierw Igrzyska Śmierci, potem Niezgodna, teraz Selekcja. Przyznam szczerze, że mimo ogromnej popularności jeszcze mi nie zbrzydła taka forma podziału państwa. Tym razem główna bohaterka należy do Piątek - artystów. Niezwykle utalentowana muzycznie oraz językowo America ukrywa przed najbliższymi swój związek z Aspenem - chłopakiem z niższej kasty. Bo w końcu artystom i tak jest trudno, więc jak muszą żyć Szóstki? Jednak ona już ma plan i nikt ich nie rozdzieli. Aspen zaś uważa, że nie zasługuje na dziewczynę, jest przerażony myślą, że nie zapewni jej godnego życia. Właśnie takie podejście jest powodem jednej z ich kłótni, a America, mimo swojej niechęci, bierze udział w Eliminacjach - szaleńczym wyścigu o księcia i władzę, gdzie wszystkie kandydatki za wszelką cenę próbują zyskać przychylność młodego władcy. Wszystkie oprócz Ami, która wcale nie marzy o dostojnym życiu. Jednak uroczy książę sprawia, że zaczyna zastanawiać się, czy aby na pewno dobrze robi?
Potem zniknął w nocy. I ponieważ ten kraj jest, jaki jest, z powodu tych wszystkich reguł, które trzymały nas w ukryciu, nie mogłam nawet za nim zawołać. Nie mogłam mu powiedzieć, że go kocham. Ostatni raz.
Już nie w jednym poście wspominałam o Rywalkach i szczerze powiedziawszy nie jestem pewna czy chcę pisać ich recenzję. Mam wrażenie, że moje słowa w najmniejszym stopniu nie oddadzą piękna tej książki. Każda mała dziewczynka bawi się w księżniczki, wyobraża sobie, że namiot z kocy rozstawiony na środku pokoju jest wielkim pałacem a pan listonosz księciem na białym koniu (no dobra, może się troszkę zagalopowałam, nawet ja tak nie miałam). Nie byłam wyjątkiem, bo jak każdy przechodziłam i przez ten okres, a bajki o Barbie, Syrence Ariel czy Kopciuszku towarzyszyły mi przez wiele, wiele lat. I nie przesadzam tutaj, bo nawet jako pełnoletnia dziewczyna lubię czasem zaopatrzyć się w laptop, koc, ciepłe kakao oraz jakieś przekąski i włączyć losowo wybraną bajkę z dzieciństwa (chociaż i tak najczęściej jest to Piękna i Bestia). Być może dlatego aż tak uwielbiam tą serię. 
Jeśli twoje życie naprawdę stanęło na głowie, to znaczy, że ona musi gdzieś tu być. Prawdziwa miłość zwykle jest okropnie niewygodna.
Akcja niesamowicie wciąga. Mamy tu jeden wielki mix znanych nam opowieści, księżniczki, bale, a przy tym kasty oraz zmagania dziewczyn transmitowane na całe państwo. Jak się teraz zastanawiam, może to się wydawać zbyt podobne do Igrzysk Śmierci, tylko tutaj wybranki same chętnie się zgłaszają i zamiast latać po lesie z łukami, mogą rozkoszować się życiem w luksusie, uczęszczać na wystawne przyjęcia oraz spędzać czas z prawdopodobnie najprzystojniejszym mężczyzną w kraju. Co prawda nawiązania te nie są aż tak widoczne, już autorka się postarała o to, by stworzyć coś innego, oryginalnego, co mimo wszystko będzie odbiegało od przyjętych norm. Eliminacje przypominające reality show, w którym z biegiem czasu zostaje coraz mniej kandydatek, aż proszą się o większą uwagę. A jeszcze dorzucając do tego takie piękne okładki, to mogłabym kupić całą serię w ciemno! 
To, co dla mnie wydawało się czymś niewiele lepszym od programu rozrywkowego w telewizji, dla niego było jedyną szansą na szczęście.
Jeśli jest jeszcze ktoś, kto nie przeczytał Rywalek to gorąco zachęcam do nadrobienia zaległości. Łatwy język, urok oraz ta baśniowość zawarta na każdej stronie zdecydowanie zasługuje na popularność, którą się cieszy, a może nawet i większą. Ja od siebie mogę Wam zagwarantować przednią zabawę oraz niezapomnianych kilka godzin. Myślę, a nawet jestem pewna, że warto! ;)
- Myślisz, że będę mógł się do ciebie zwracać "moja miła"? - zapytał Maxon.
- Nie ma mowy - odparłam szeptem.
- Mimo wszystko będę próbował. Nie poddaję się łatwo. - Wierzyłam w to, choć irytowało mnie, że tak się przy tym upiera.
- Do wszystkich tak mówiłeś? - zapytałam, skinieniem głowy wskazując resztę sali.
- Tak, i każdej się to podobało.
- Właśnie dlatego mnie się nie podoba - oznajmiłam i wstałam.