sobota, 24 listopada 2018

Niepowszedni. Porwanie - Justyna Drzewicka

Okładka książki Niepowszedni. Porwanie

Tytuł: Niepowszedni. Porwanie
Cykl: Niepowszedni
Autor: Justyna Drzewicka
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 30 marca 2016













Opis:
Podczas konnej przejażdżki Nila i jej siostra zostały schwytane przez Okrutnych Złotników, bezwzględnych łowców, zamierzających doprowadzić Niepowszednich na Targ Niewolników w Łoterskim Krańcu. Wraz z Samborem – Unikiem posiadającym wybitną zdolność walki, Źrenicznikiem Dalko, dostrzegającym najmniejszy szczegół z dużej odległości oraz Wodniczką, wytrzymującą pod wodą przez wiele minut, próbują wyrwać się z łap handlarzy zanim dotrą do miejsca, w którym prawdopodobnie czeka ich śmierć.


Rozum bywa groźniejszy niż miecz.
Kamienne Kości są surowym, a zarazem spokojnym miejscem. Wśród ludności zamieszkującej te tereny spotkać można również Niepowszednich - osoby obdarzone niezwykłymi zdolnościami, dzielącymi się na poszczególne grupy. Rodzą się oni niezwykle rzadko i nawet wśród nich zdarzają się bardziej i mniej niezwykli. A zdecydowanie unikatem są ci posiadający duplikaty mocy. Taką właśnie osobą jest siostra Żniwiarki Nili - Alla. Dziewczyna jest gwarkiem oraz Bestiarzem, co znaczy, że obok rozwiniętych zdolności językowych, potrafi ujarzmić najdziksze istoty. Pewnego dnia, spokój na Kamiennych Kościach zostaje zburzony. Przez ukryty dotychczas pod wodą most, ekipa Okrutnych Złotników dociera do sióstr oraz znajdujących się w okolicach Niepowszednich (bezimiennej Wodniczki i Unika Sambora). Celem handlarzy jest wzbogacić się na targu ludzkim, lecz mimo wprowadzenia okrutnej dyscypliny, piątka przyjaciół postanawia się przeciwstawić i opracować plan ucieczki. Lecz czy im się uda? 

Jako, że nie przepadam za powieściami wychodzącymi spod pióra polskich autorów, od początku byłam sceptycznie nastawiona. Jednak już na wstępie moja niechęć stopniowo topniała, a to za sprawą wartkiej akcji, braku tak powszechnie stosowanych wulgaryzmów czy rodzącej się więzi między bohaterami. Pod koniec już nawet nazwy poszczególnych Niepowszednich w swojej prostocie nie przyprawiały mnie o mdłości, a uwierzcie, że można by było wymyślić lepszą nazwę dla malarza lub muzyka niż Obraźnik czy Nutek. Z największą radością jednak przyjęłam fakt, iż powieść została napisana w sposób łatwo przystępny mimo wszelkich urozmaiceń, a chociaż język jest pozbawiony przysłowiowych łacińskich słów, nie został on przesłodzony.

W trakcie trwania przygody bohaterowie się diametralnie zmieniają. Nila, początkowo dbająca jedynie o własną siostrę, z biegiem czasu zauważa rodzące się uczucia do jej towarzyszy. Alla, dotychczas niewinna, krucha dziewczyna, pokazuje swoją silną stronę. Bezmyślny Sambor rozwiązujący wszystkie problemy bójką, dostrzega, że nie zawsze trudności należy rozwiązywać przemocą. Bezimienna Wodniczka w końcu zdobywa imię i z małomównej dziewczynki przemienia się w spoiwo łączące przyjaciół. I w końcu nieufny Dalko, gotowy oddać swoje życie w ręce nowo poznanych i pomóc im w ucieczce. Każda z tych postaci jest skrajnie różna, a przyświęca im jeden cel - odzyskać wolność. 

Co do okładki - przedstawiającej zapewne Sambora, Nilę (a może Allę?) oraz Wodniczkę - nie mam wiele do powiedzenia. Z pewnością przyciąga wzrok i może już sama w sobie być wystarczającym powodem do zakupu książki, bo kto by nie chciał mieć tak prezentującej się powieści na półce? Wydawnictwo Jaguar za każdym razem wykonuje świetną robotę, a ich książki, które do tej pory przeczytałam, są na najwyższym poziomie i mam nadzieję, że tak pozostanie.

Niepowszedni Justyny Drzewickiej to powieść, którą należy kierować do młodszych czytelników, jednak i starszy odbiorca mógłby doskonale się odnaleźć w tej powieści. Ja czytałam ją z zapartym tchem i niecierpliwie czekam na kolejne tomy, w których autorka zamknie niedokończone dotychczas wątki. 

czwartek, 16 czerwca 2016

Piekielnie Twarda Sztuka. Ćwiczenia i Dieta dla Zuchwałych. - Christmas Abbott

Okładka książki Piekielnie Twarda Sztuka. Ćwiczenia i Dieta dla Zuchwałych.
Tytuł: Piekielnie Twarda Sztuka. Ćwiczenia i Dieta dla Zuchwałych
Tytuł oryginału: The Badass Body Diet
Autor: Christmas Abbott
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 18 maja 2016











Opis:
„Pewnego dnia poznałam żołnierza Marines, a on pokazał mi nagranie, na którym jakieś dziewczyny podciągały się na drążku, robiły przysiady i zarzucały sobie sztangi na barki. Były wspaniale zbudowane, wyrzeźbione i niebywale silne. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Chciałam mieć takie ciało jak one. Chciałam mieć taki tyłek jak one. Chciałam ćwiczyć tak jak one. To były zawodniczki CrossFit. Zapragnęłam być jedną z nich. I w końcu się nią stałam — a nawet kimś znacznie więcej”.

Bądź nieugięta!
Ręka do góry, kto z obecnych tutaj chociaż raz spojrzał w lustro i nie był zadowolony z tego, co widzi. Kto próbował wiele diet, lecz za każdym razem poddawał się po tygodniu (o ile nie szybciej)?Kto nie raz myślał o pójściu na siłownię, ale jedynie myślał, nic poza tym? Komu trudno pozbyć się złych nawyków, nawet jeśli uważa, że może sobie na nie pozwolić, bo nie należy do najgrubszych? Jeśli chociaż raz poczułaś, że jest tu mowa o Tobie, powinnaś poznać Christmas Abbott.
Jedyną porażką jest bierność.
O tym w jakim okresie roku Christmas przyszła na świat nie muszę chyba wspominać. Ale nie to jest najważniejsze. To kobieta, która w swoim życiu wiele przeszła, w pewnym okresie zmagała się nawet z problemem alkoholowym i co gorsza - narkotykowym również. Różne używki, uzależnienia towarzyszyły jej bardzo długo, aż w końcu nastąpił przełom. I w końcu, nie mówię, że bez ogromnego samozaparcia i trudu, udało jej się dokonać czegoś wielkiego. Z samego dna podniosła się nad innych, nawet nad własne początkowe oczekiwania. To daje nadzieję dla każdej z nas!
Jestem twardzielką
W swojej książce Christmas zawarła wiele informacji. Początkowo wydawało mi się to niemożliwe do przyswojenia, ale z odrobiną chęci wszystko jest możliwe. Zacznijmy od początku, w którym dowiadujemy się jak funkcjonuje nasz organizm, jak prawidłowo się odżywiać. I mówiąc o odżywianiu, mam na myśli wiedzę od podstaw, czyli znaczenie makro- i mikroskładników, działanie każdego z nich, prawidłowe proporcje, działanie poszczególnych warzyw, owoców, produktów. Nie mówiąc już o krótkim quizie, który ma na celu uświadomienie nam błędów, które popełniamy, oraz zobowiązania wobec samej siebie, które powinniśmy w trakcie lektury podpisać. W skrócie: same podstawy! Brzmi nieźle, co?
Spadaj, cellulicie... Witajcie, przyjemności!
W części drugiej nauczymy się planowania, dążenia do zmian. To tutaj zaczyna się coś, co mogłabym nazwać rozgałęzieniem w książce, gdyż stoimy przed wyborem konkretnego planu: Minimalistki, Reformatorki, Zdobywczyni oraz Sportsmenki, które w każdym momencie możemy przeplatać. W końcu elastyczność jest tu podstawą! Ja, gdy już wybrałam swój, nie skupiałam się na książce jako całości. Przykład? Ot chociażby czytanie tygodniowych jadłospisów, dotyczących wszystkich planów. Po co skupiać się na całości, gdy już mamy swój konkretny przydział? Z resztą zapoznam się, gdy stwierdzę, że to, co wybrałam jednak nie spełnia moich oczekiwań. Łatwe, prawda? ;)
Kształtowanie wymarzonego ciała jest jak budowa domu.
Przez całą książkę przeplatają się historie różnych kobiet, którym plan treningowy Christmas pomógł zmienić swoje życie. Były to przykłady potwierdzające poszczególne reguły, o których chwilę wcześniej pisała autorka. Dla osób zbyt leniwych, by tworzyć własne dania, też coś znajdziemy. Mnóstwo przepisów na obiady, przekąski, śniadania, koktajle, których jest niemal 50! A na końcu coś, na co zwróciłam uwagę jeszcze przed rozpoczęciem lektury. Ćwiczenia! Dokładnie opisane, z dodatkowymi zdjęciami, które ułatwia nam nauczenie się ich, wraz z tabelką informującą, gdzie konkretne ćwiczenie spala tłuszcz, jakie są najczęstsze pomyłki oraz wskazówki. A gdy już przetrwasz przez tą część, znajdziesz trening podzielony na trzy części - od poziomu początkującego do zaawansowanego. Każdy z nich trwa 3 tygodnie, chociaż podczas tego okresu ćwiczymy jedynie przez 9 dni. No i jakby to było niewystarczająco zachęcające, ćwiczenia nie zajmą dłużej niż 20 minut. Kto powiedział, że nie można? 
Żegnajcie obwisłe pośladki!
Jest to jedna z lepszych książek o tematyce sportowej, jakie czytałam. Mimo tego, iż okładka jest miękka, całe wydanie okazało się nadzwyczaj wytrzymałe, a strony są grube i sztywne. O działaniu nic na razie nie powiem, gdyż dieta jeszcze przede mną, ale Chistmas potrafi zmotywować i aż poczułam silnego kopa w tyłek! Każda kobieta powinna ją przeczytać, chociaż potrafi zmienić życie nie tylko płci pięknej! Swoich facetów również możecie przeciągnąć na tą zdrowszą stronę! No i zapomniałam wspomnieć, że nawet oszukiwanie od czasu do czasu jest dozwolone! 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SQN.

sobota, 11 czerwca 2016

Zbrodnia hrabiego Neville'a - Amélie Nothomb

Okładka książki Zbrodnia hrabiego Neville'a

Tytuł: Zbrodnia hrabiego Neville'a
Tytuł oryginału: Le crime du comte Neville
Autor: Amélie Nothomb
Tłumaczenie: Małgorzata Kozłowska
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 28 kwietnia 2016












Opis:
Nastoletnia córka hrabiego Henri’ego Neville’a, crème de la crème arystokracji belgijskiej, o imieniu Sérieuse (Poważna), ucieka z domu. Hrabia odnajduje ją u wróżki. Ta oznajmia mu, że wkrótce, w czasie słynnego w całej okolicy garden-party Neville zabije jednego z zaproszonych gości. Ma to być ostatnie przyjęcie w posiadłości hrabiego, gdyż ten bankrutuje. Nasz bohater nie zastanawia się jednak czy w związku z przepowiednią, odwołać garden-party. Sprawdza jedynie, kogo z zaproszonych gości szczególnie nie lubi. Tych osób jest 25… W podjęciu decyzji ojcu pomoże córka, która słyszała przepowiednię.
Czy na mające nastąpić morderstwo będzie miała wpływ dramatyczna przeszłość Neville’a? A może rozwiązanie tajemnicy czai się w mrocznych murach posiadłości hrabiego lub w jego małżeństwie? Kto straci życie podczas krwawego garden-party?

Nawet sceptyk o najbardziej kartezjańskim umyśle wierzy w swój horoskop.
Amélie Nothomb jest belgijską pisarką, która swoje dzieła tworzy w języku francuskim. Do tej pory nie słyszałam o niej, a książkę, która zmusiła mnie do zwrócenia uwagi na jej postać, przeczytałam dość przypadkowo, nie zastanawiając się zbytnio co mnie czeka. I to był prawdopodobnie błąd, bo spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż otrzymałam.
Być szlachcicem znaczy mieć mniej praw niż inni i o wiele więcej obowiązków.
Zacznijmy od samego wydania. Być może okładka nie należy do tych najgorszych, a sam opis potrafi zaciekawić. Jednak czy w 112 stronach może być zawarta porywająca historia? Już samo to wydawało mi się podejrzane, a nieliczne opisy, które można by było policzyć na palcach, dodatkowo utwierdziły mnie w przekonaniu, że tylko tracę swój czas. Całokształt nie raz nasuwał mi skojarzenia związane ze starożytnymi dramatami, których nie mogłam wyprzeć z głowy. 
(...) bezsenność to długotrwałe wspólne więzienie z najgorszym wrogiem, Przeklętą częścią naszego ja. Nie wszyscy ją w sobie mają. I dlatego nie wszyscy wiedzą, czym jest bezsenność.
Chociaż hrabia jest świadom nieuniknionej katastrofy, nie odwołuje przyjęcia. Zastanawia się jedynie kogo mógłby zamordować i jak dokonać tego, by zachować twarz. Wydaje się niemożliwe, prawda? Już na początku wróżka oznajmia, że wszystko się ułoży, będzie w porządku, ale kto by mógł zachować spokój znając taką a nie inną przyszłość? Zostawiając jednak dość specyficznego hrabiego, inni bohaterowie są nie mniej dziwaczni. Chociażby jego najmłodsza córka, która po 12 roku życia całkowicie się zmieniła. W pewnym momencie wątek ten mnie zaciekawił i oczekiwałam jakiegoś rozwinięcia, odpowiedzi, co się wydarzyło. Jak można się domyślić, nie dostałam jej, a moją głowę zaczęły zaprzątać coraz to nowe myśli. Nie wspominając już o lekko dostrzegalnym ale jednak związku kazirodczym między rodzeństwem. Czy pytanie siostry o rękę jest w dobrym smaku? A jeśli zada je osobnik tej samej płci? Absurd goni absurd. 
Cierpiący na bezsenność rozkoszują się snem bardziej niż inni: przynajmniej wiedzą, że śpią, kiedy śpią.
Nie mam zamiaru jednak mówić o książce jedynie negatywnie. Ważną rolę spełniają w niej dialogi. Nic dziwnego skoro opisów praktycznie wcale nie znajdziemy, jednak dzięki temu czyta się ją szybko, a historia momentami potrafi zaciekawić. Dialogi bywają zabawne, chociaż niekiedy pozbawione sensu i jakby wyrwane z kontekstu. Z prawidłowym podejściem, którego prawdopodobnie nie było u mnie podczas czytania, lektura mogłaby dostarczyć zabawy. Nie mówiąc już, że przyszli maturzyści mogliby znaleźć w tej pozycji nie jedno odwołanie.
Jedynym usprawiedliwieniem Boga jest to, że nie istnieje.
Było to moje pierwsze i prawdopodobnie ostatnie na obecną chwilę spotkanie z autorką. Nie jestem przekonana co do jej fenomenu, jednak zwolennikom groteski w każdym wydaniu, książka ta powinna przypaść do gustu.



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

czwartek, 26 maja 2016

Królowie Dary - Ken Liu

Okładka książki Królowie Dary

Tytuł: Królowie Dary
Tytuł oryginału: The Grace of Kings
Cykl: Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu. Tom 1.
Autor: Ken Liu
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 27 kwietnia 2016











Opis:
Definicja sprawiedliwości zmienia się w trakcie trwania rewolucji!
Długo wyczekiwana seria Kena Liu nareszcie w Polsce!
Oto misterna, wielowątkowa i wielopoziomowa opowieść przepełniona duchem Orientu, którą pokochał cały fantastyczny świat. Porywająca historia o walce z tyranią, mechanizmach politycznych, braterstwie i rywalizacji zdolnej obrócić wniwecz wszystko, co cenne.
Cwany i czarujący hulaka Kuni Garu oraz stanowczy i nieustraszony Mata Zyndu zdają się zupełnymi przeciwieństwami. Mimo to, gdy niezależnie od siebie występują przeciwko cesarzowi, szybko zawiązuje się między nimi przyjaźń. Łączy ich upór w dążeniu do celu i walka ze wspólnym wrogiem. Po obaleniu władzy ich drogi rozchodzą się w dramatycznych okolicznościach. Dzielą ich wizje co do kierunku, w którym powinien zmierzać świat, oraz… pojęcie sprawiedliwości.
„Królowie Dary”, pierwsza część cyklu „Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu” autorstwa uhonorowanego prestiżowymi nagrodami Kena Liu, to lektura obowiązkowa dla wielbicieli fantastyki z najwyższej półki.


Czymże jest przeznaczenie, jeśli nie przypadkami widzianymi w retrospekcji?
Rzadko kiedy wspominam w recenzji o wydaniu książki, całej jej otoczce, zewnętrznym wyglądzie, gdyż większość powieści nie powala pod tym względem i nie wybija się ponad inne. I właśnie dlatego tym razem zacznę właśnie od tego, bo właśnie pierwszym plusem, który da się zauważyć jest właśnie twarda okładka, co samo w sobie jest już lekkim zaskoczeniem i odskocznią od tych o wiele bardziej popularnych - miękkich. W momencie, gdy ujrzałam to wykonanie od razu pomyślałam o znanej prawdopodobnie każdemu wielbicielowi fantastyki (i nie tylko) Sadze Lodu i Ognia. Dodatkowo miłym (i jakże pomocnym) gestem autora okazały się wymagające poświęcenia dodatkowego czasu dodatki w postaci Map, glosariusza objaśniającego nieznane czytelnikowi pojęcia oraz listy bohaterów z podziałem na poszczególne grupy, kategorie. Nie raz musiałam do nich powracać podczas czytania, by przypomnieć sobie kto jest kim, gdzie dokładnie odgrywają się dane wydarzenia, co znaczy dane wyrażenie.
W głowie Dafiro zrodziła się dziwna myśl: że nie tyle patrzy na króla, co na aktora grającego rolę króla w przedstawieniu. (...) Był to paw, a właściwie kogut udający pawia.
Przed lekturą, jeszcze zanim dotarła do mnie przesyłka z książką, nieco o niej poczytałam na stronie wydawnictwa i gdy tylko zobaczyłam słowa takie jak wielowątkowa czy wielopoziomowa, nie mogłam przestać myśleć o tej powieści. Bałam się, że okaże się typową młodzieżówką z jednym głównym wątkiem, oczywiście trójkątem miłosnym, bo jego nie sposób ominąć i pierwszoosobową narracją, najlepiej nastolatki w okresie dojrzewania. Całe szczęście szybko mogłam odetchnąć, by stwierdzić, że porównanie sag Kena Liu i Martina okazało się całkiem trafne, a mnie czeka ciekawa podróż przepełniona duchem Orientu. 
Żadna ryba nie może żyć w idealnie czystej wodzie.
Jak się okazało bohaterowie przedstawieni zostali jako postacie pełnokrwiste, popełniające błędy i przechodzące przez wewnętrzne przemiany. Nie chodzi tu przede wszystkim o głównych bohaterów, gdyż podczas lektury ma się wrażenie, jakby rola każdego z osobna miała takie samo, równie ważne znaczenie dla przebiegu wydarzeń. Nie da się ukryć, że to właśnie Kuni (Mlecz) oraz Mata (Chryzantema) są dowódcami, jednak ich niesamowicie dopracowani towarzysze również mają swoją rolę i na pewno nie są odstawieni na bok, jak to czasami (a raczej prawie zawsze) się zdarza w powieściach. Początkowo myślałam, że to właśnie nieustraszony, ponad przeciętnie wysoki Mata zostanie moim faworytem, jednak Kuni - typ łobuza, który okazuje się niezwykle serdecznym człowiekiem już na starcie zgarnął niemal całkowicie moją sympatię, a ukazany wątek z braćmi Miro, którzy podobnie jak dowódcy okazują się swoimi przeciwieństwami i zostają rozdzieleni, by walczyć u boku swoich liderów, okazał się jednym z najuważniej śledzonych przeze mnie tematów.
Bogowie mogą uczynić kogoś zwyczajnym albo pięknym, przysadzistym albo szczupłym, jednak od nas zależy, jaką obierzemy drogę dzięki darom, z którymi się urodziliśmy.
Ta powieść nie jest typowym przedstawicielem gatunku fantasy, w którym paranormalne stwory odgrywają pierwsze skrzypce. Mamy tu przede wszystkim Bogów, patronów każdego państwa, którzy nie uczestniczą w wydarzeniach osobiście, jednak za pomocą różnych małych gestów, czynów biorą w nich udział, nadają bieg wydarzeniom, kierują ludźmi z każdego zakątka królestwa. Wydarzenia rozgrywają się na wielu płaszczyznach, a mnogość wątków momentami potrafi czytelnika przytłoczyć i warto przed rozpoczęciem lektury uzbroić się w cierpliwość, gdyż złe podejście może sprawić, że książka wyląduje na półce, gdzie już pozostanie. A szkoda by było porzucić coś tak dobrego! I nie powinniśmy patrzeć na tą książkę przez pryzmat serii, bo co jeśli drugi tom.. Brak otwartego zakończenia nie zmusza do sięgnięcia po pozostałe części i to indywidualna decyzja każdego z nas, czy da się porwać całej przygodzie, czy tylko jej skończonemu fragmentowi.



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SQN.

poniedziałek, 16 maja 2016

[PRZEDPREMIEROWO] 100 miejsc we Francji, które każda kobieta powinna odwiedzić - Marcia DeSanctis


Tytuł: 100 miejsc we Francji, które każda kobieta powinna odwiedzić
Tytuł oryginału: 100 Places in France Every Woman Should Go
Autor: Marcia DeSanctis
Tłumaczenie: Katarzyna Makaruk
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 16 czerwca 2016











Opis:
Od ekskluzywnych butików po pchle targi, flagowych zabytków z topu listy UNESCO po ukryte, nielicznym tylko znane muzea, kameralnych koncertów w starych paryskich kościołach po gwarne świąteczne jarmarki w Alzacji, talasoterapii w Saint-Malo po kursy gotowania w Lyonie, samotnych spacerów wzdłuż klifów Étretat po wycieczki rowerowe wokół zamków nad Loarą...
Pośród setek przewodników o Francji ten jest absolutnie wyjątkowy. Z myślą o kobietach przygotowała go zakochana we Francji, zapalona globtroterka Marcia DeSanctis. To 100 oryginalnych pomysłów na zwiedzanie, zakupy, edukację i relaks. Zapierający dech w piersiach rajd po miejscach pamięci, winnicach, najpiękniejszych ogrodach, lawendowych polach, kawiarniach i restauracjach, dużych miastach i najdalszych zakątkach. Francja jest taka piękna, a każda pora roku oferuje coraz to nowe atrakcje. 365 dni w roku to za mało, by odkryć wszystkie jej powaby i uroki, ale już jeden dzień wystarczy, by stracić dla niej głowę.Bon voyage!



Każda kobieta marzy o tym, by chociaż raz zobaczyć jedno z najsławniejszych miast miłości. Ja nie jestem wyjątkiem i chociaż Paryż nie widnieje na szczycie listy moich priorytetów, z pewnością znajduje się na tyle wysoko, bym jako tako zainteresowała się miejscami, które ewentualnie mogłabym tam zobaczyć. I właśnie tutaj z pomocą przyszła mi książka Marcii DeSanctis, w której opisuje najciekawsze opcje, zadowalające swoją różnorodnością nawet najbardziej wymagających podróżników.

Już podczas recenzowania książki Busem przez Świat, dało się zauważyć moją ogromną miłość do podróży. Nie ukrywam, że nic nie sprawia mi takiej przyjemności jak zwiedzanie nowych miejsc, możliwość zrobienia sobie miliona zdjęć z pięknym widokiem w tle, kosztowania nowych potraw a także poznawanie ludzi i wiele, wiele innych korzyści płynących z tzw. życia na walizkach. Dopiero niedawno polubiłam książki podróżnicze, wszelkie turystyczne broszury, które okazują się niezwykle pomocne podczas tych małych oraz wielkich wypraw. Tym razem przyszła kolej na Francję, a co najbardziej mnie zachwyciło dowiecie się już za chwilę.

Nie jestem fanką muzeów, lecz Luwr jest pozycją obowiązkową dla turystów. Ale o ile myśl o nim nie sprawia, że mogłabym w ciągu kilku sekund porzucić wszystko, zabukować bilet i wyruszyć do Francji, tak wszystkie ogrody, pełne zieleni miejsca na świeżym powietrzu, już mogłyby być do tego zdolne. Przykładem takiego miejsca jest Parc de Chantilly, czy Park Bagatelle, w którym znaleźć można nie tylko kwiaty, ale również groty, wodospady i stawy. Miejsce idealne na odpoczynek w cieniu drzew z książką w ręku! No i oczywiście Korsyka - wyspa idealna dla każdej miłośniczki nie tylko plaż, ale również gór! 

Ta książka nie tylko skupia się na miejscach wartych odwiedzenia, odzwierciedleniu ich piękna, ale również historii każdego z nich oraz ciekawostkach. Znajdziecie tu pomysły dotyczące nie tylko zwiedzania, na którym się skupiłam, a także inspiracje na odpoczynek, zakupy, czy naukę. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie! Jedynym minusem książki jest brak zdjęć, które dodatkowo wzbudzałyby nasze zainteresowanie i pomagały w indywidualnym wyborze miejsc wartych odwiedzenia.



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu