wtorek, 17 marca 2015

Zmierzch - Stephenie Meyer






Tytuł: Zmierzch
Tytuł oryginału: Twilight
Cykl: Zmierzch. Tom 1.
Autor: Stephenie Meyer
Tłumaczenie: Joanna Urban
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 1 stycznia 2007













Opis:
Pierwsza część bestsellerowej sagi "Zmierzch".
Siedemnastoletnia Isabella Swan przeprowadza się do ponurego miasteczka w deszczowym stanie Washington i poznaje tajemniczego, przystojnego Edwarda Cullena. Chłopak ma nadludzkie zdolności - nie można mu się oprzeć, ale i nie można go rozgryźć. Dziewczyna usiłuje poznać jego mroczne sekrety, nie zdaje sobie jednak sprawy, że naraża tym siebie i swoich najbliższych na niebezpieczeństwo. Okazuje się, bowiem, że zakochała się w wampirze...


Stephenie Mayer urodziła się 24 grydnia 1973 roku w Connecticut. Po ukazaniu się w 2005 roku jej debiutu literackiego, powieści Zmierzch, księgarze amerykańscy na łamach branżowego pisma obwołali ją „najbardziej obiecującą początkującą pisarką roku”. Jej książki z cyklu Zmierzch stały się fenomenem na światową skalę. Nigdy nie zamierzała zostać pisarką, a to właśnie jej "Zmierzch" zdystansował na listach bestsellerów powieści o Harrym Potterze pióra niepokonanej dotąd Joanne K. Rowling.
A mnie aż krew zalała gdy pisałam to ostatnie zdanie i nigdy więcej nie chce porównywać jednej z moich ulubionych pisarek do kogoś pokroju Stephenie Mayer. Ale zacznijmy od początku.

Forks to małe miasteczko w stanie Washington i chyba najbardziej znienawidzone miejsce przez Isabellę Swan - nastolatkę, która mimo niechęci do zimnych klimatów postanawia wyjechać ze słonecznego Phoenix, stolicy pustynnej Arizony i zamieszkać razem z ojcem Charlie'm. Nie decyduje się na to z powodów czysto klasycznych, które spotykamy w większości książek. Nie ma złych relacji z mamą, nie zażywała też narkotyków, nawet nie obracała się w złym towarzystwie. Po prostu autorka postanowiła najwyraźniej uczynić swoją bohaterkę przykładną córką, gotową poświęcić własne szczęście dla bliskich. W tym przypadku głównym powodem jej decyzji jest ojczym Phil, zawodowy baseballista, który z powodu swojej kariery jest zmuszony do ciągłych podróży. Dziewczyna, świadoma smutku jaki towarzyszy dwójce dorosłych przy każdym rozstaniu, decyduje się na przeprowadzkę, ale jest również przekonana, że nic nie może sprawić, by odnalazła się w tym chłodnym, deszczowym miejscu.

Jednak już podczas pierwszych dni w nowej szkole, jej uwagę przykuwa grupka wyróżniających się nastolatków, jak się okazuję rodzina Cullenów. Ich gracja, wdzięk robią na niej wrażenie, ale wkrótce całą uwagę kieruję na najmłodszego członka ich grona - Edwarda. Poznaje go już na pierwszej lekcji biologii, gdy z powodu braku miejsc zostają zmuszeni do dzielenia ławki. Dziewczyna w jego czarnych oczach wyczuwa odrazę, nienawiść, a nawet wrogość.  Jest zaskoczona widoczną niechęcią. Jednak w momencie, gdy kilka dni później ratuje jej życie w niezwykłych okolicznościach, Bella zaczyna podejrzewać, że nie jest on zwyczajnym nastolatkiem, a historia zasłyszana od przyjaciela z dzieciństwa - Jacoba podczas wycieczki na plażę dodatkowo podsyca jej ciekawość nowym kolegą. Według legendy rodzina Cullenów ma wampirze korzenie, lecz oni sami nie są uważani za niebezpiecznych z powodu diety wykluczającej ludzką krew. Dopiero podczas szczerej rozmowy w Port Angeles otwierają się przed sobą, a Edward wyznaje jej całą prawdę.

Gdy do miasta przybywa nowa grupa wampirów, a jej członek planuje zapolować na Bellę, Cullenowie postanawiają chronić dziewczynę. Ale jaką decyzję podejmie nastolatka gdy sprawy zaczną się komplikować a w grę wejdzie życie Renee - jej matki?

"Mnie bardziej na tobie zależy, bo jestem w stanie się poświęcić. Odepchnąć cię, choć i mnie sprawia to ból, bo tylko w ten sposób mogę zapewnić ci bezpieczeństwo."

Z dziełem Stephanie Mayer zapoznałam się już dobrych kilka lat temu, gdy w moich zainteresowaniach naczelnym tematem były wampiry, a każda książka, która do nich nawiązywała musiała znaleźć się na najwyższej półce domowej biblioteczki. Teraz oświeżyłam sobie pamięć i powtórnie przeczytałam "Zmierzch", a moje odczucia co do tej pozycji zupełnie się zmieniły. Za pierwszym razem byłam zauroczona powieścią o zakazanej miłości wampira i człowieka. W końcu która nastolatka nie chciałaby zostać dziewczyną piekielnie przystojnego, niezwykle bogatego a zarazem mądrego, uroczego i popularnego chłopaka. Można powiedzieć, że odczuwałam to, co czuła Bella, razem z nią zakochałam się w Edwardzie i momentami szczerze im współczułam.

A teraz? Mam wrażenie, że albo to nie ta sama powieść, którą miałam przyjemność czytać wcześniej, albo mój gust czytelniczy się diametralnie zmienił. Fabuła, nie ma co ukrywać, jest po prostu płytka. Opiera się w dziewięćdziesięciu procentach na odwzajemnionej miłości Belli do Edwarda, jej wręcz chorym zainteresowaniem nowym znajomym i wampirzym skłonnościom prześladowczym. Mimo tego, iż nasza główna bohaterka po przybyciu poznała wielu znajomych, autorka nie poświęciła żadnemu większej uwagi. Ja osobiście, odnoszę wrażenie, jakby zostali stworzeni tylko jako tło szkolnego życia, ale i to nie do końca się udało. Najwyraźniej Stephanie nie zna nastolatków tak dobrze. Może wzorowała się na mdłych operach mydlanych? Ja, jako osoba młoda, wiem, że licealiści nie zachowują się tak przykładnie i w książce tej powinna znaleźć się chociaż jedna odstająca od reszty osoba. Niestety, jak dla mnie postacie poboczne się zlewają w bezkształtną masę rąk i nóg. I jeżeli każdy książkoholik uważał do tej pory, że filmy są o wiele gorsze od powieści, to muszę was zaskoczyć. W tym wypadku tylko film ratuje opinię w moich oczach. Gdyby nie ekranizacja ledwo umiałabym rozpoznać chociażby jedną osobę z najbliższego grona Isabelli, a muzykę wplecioną między sceny mogę wychwalać bez końca.

No ale niestety, bestsellerem bym tego nie nazwała. Nie wiem kto pozwolił umieścić to słowo na okładce, ale chyba nie był do końca świadomy, co robi. Sama nie jestem pewna czy Bella jest bardzo odważna, czy może nieprzeciętnie głupia. Jej instynkt samozachowawczy podobnie jak lista priorytetów jest chyba trochę niedorobiony. Która dziewczyna uważa lekcje wychowania fizycznego za najgorszy koszmar mając przed sobą krwiożerczą bestię? Hmm... W sumie nie dziwię się. Ja też bym się chyba nie przestraszyła iskrzącego się w słońcu "wampira", który stroni od ludzkiej krwi. Zaczęłam się nawet zastanawiać, co się stało ze starym Draculą, gdzie te peleryny i nietoperze. Chyba w czasach, w których żyjemy nie ma już dla nich miejsca i poszły w odstawkę.

Chociaż język mnie nieszczególnie zachęcał do dalszej lektury, to książka ma coś w sobie. Jest przewidywalna, ale przy tym wciąga. Można to uznać za kiczowatą historyjkę, ale jeżeli już zaczniesz czytać, nie przestaniesz przed ostatnim zdaniem. Nie polecę osobom wolącym zapoznać się z bardziej wymagającymi tytułami. Trzynaście lat? Ten wiek jest idealny do czytania o przesłodzonej miłości, niczym z bajek o Pięknej i Bestii. Chociaż już chyba nawet Disney stworzył straszniejszego potwora od Stephenie Mayer.

3 komentarze:

  1. Jak byłam młodsza miałam świra na punkcie tej serii, teraz raczej za nią nie przepadam xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Sięgnęłam kiedyś po tę serię z czystej ciekawości. Cóż... Przeczytałam, fajnie było, ale nie zamierzam do tego wracać i także uważam, że bestia Disneya była straszniejsza od Edwarda ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnością osoba pisząca na okładce "bestseller" wiedziała co robi - ta książka naprawdę doskonale się sprzedawała przez długi czas, więc nim jest.
    Mam pewien sentyment do "Zmierzchu" - czytałam go w gimnazjum i bardzo mi się podobał. Takie naiwne, proste lektury wtedy do mnie trafiały, teraz zresztą też mam na nie od czasu do czasu ochotę - nic tak nie odpręża. Ale "Zmierzchu" już bym nie przeczytała, szkoda psuć sobie miłe wspomnienia :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń