Jakiś czas temu wpadłam przypadkowo na pewne zestawienie seriali. Większość z nich znałam, ale najbardziej zaciekawił mnie ten, który znajdował się na pierwszym miejscu. Bo skoro taki świetny, to czemu go jeszcze nie znam? Właśnie dlatego postanowiłam się przekonać, czy rzeczywiście jest taki powalający. Zapraszam do lektury! ;)
Tytuł: Tajemnice Domu Anubisa / House of Anubis
Twórcy: Gert Verhulst, Hans Bourlon
Liczba odcinków: 60
Czas trwania odcinka: 11 min.
Kilkadziesiąt lat temu pewne małżeństwo wybudowało dom, który nazwali Domem Anubisa. Mieli tam zamieszkać ze swoją jedyną córką - Sarą. Niestety, nie dane im było zaznać szczęścia, gdyż obydwoje zginęli, pozostawiając córkę pod opieką Victora Rodenmaara Seniora. Dziewczynka czuła się samotna, gdyż nawet jej najbliższy przyjaciel się od niej odwrócił. Prawdopodobnie w pewnym stopniu przez nudę znalazła wskazówki prowadzące do ukrytego skarbu pozostawione przez jej ojca...
Dom Anubisa jest obecnie internatem znajdującym się przy szkole. W dniu, gdy jedna z uczennic znika, w domu Anubisa pojawia się młoda amerykanka Nina, spóźniona z powodu problemów ze stypendium. Najlepsza przyjaciółka Joy, nie może uwierzyć, że ta wyjechała bez pożegnania i pragnie dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało. Przy tym nie ukrywa swojej niechęci do nowej współlokatorki. Pewnego dnia Nina spotyka pewną starszą kobietę z domu opieki, która podarowuje jej wisior i prosi o odnalezienie skarbu. Jak się okazuje jest to dawna mieszkanka Domu Anubisa, a owym skarbem jest kielich Ankh - naczynie zapewniające nieśmiertelność temu, kto się z niego napije. Jakie tajemnice skrywa Dom Anubisa? Komu można ufać? Kim jest ich opiekun Victor i jaki związek z tym wszystkim mają nauczyciele?
Dom Anubisa to miejsce pełne mrocznych tajemnic, zagadek i niebezpieczeństwa. Nie powiem by oglądanie go było okropnym doświadczeniem. Odcinki są bardzo króciutkie, gdyż każdy ma zaledwie 10/11 minut, a cały sezon (60 odcinków) obejrzałam w trzy dni. Co prawda dubbing jest koszmarny i sprawia, że całość wygląda na skierowaną do najmłodszych. Podobnie z grą aktorską. Mimika bohaterów w poszczególnych sytuacjach jest na takim poziomie, że wątpię by ktokolwiek po 10 roku życia się na nią nabrał. Jest to serial na miarę tych Disneya. Ot coś lekkiego dla rozbawienia widza. Co prawda wszystkie nadprzyrodzone elementy, artefakty, ciągłe zagadki, intrygi i oczywiście stroje niesamowicie umilają czas, a całość mimo swojej banalnej fabuły i wszystkich niedociągnięć wciąga. Dla fanów mitologii (zwłaszcza tej egipskiej) coś w sam raz. O ile lubi od czasu do czasu pooglądać takie bajeczki. ;)
Jak byłam mała, kupowałam gazety, w których własnie ten serial był na płycie, więc parę płyt mam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja niestety zupełnie nie orientuję się w temacie - nie znam serialu :P
OdpowiedzUsuńNie znam niestety tego serialu.
OdpowiedzUsuńSerialu nie znam, ale może kiedyś do niego zajrzę - na początku muszę jednak skończyć Zaklinacza Dusz ;D
OdpowiedzUsuńRaczej nie jestem specjalnie zainteresowana tym filmem. Przeraża mnie ta mnogość i krótki czas odcinków.
OdpowiedzUsuńSłyszałam kiedyś, ale wciąż nie zaczęłam oglądać, teraz po recenzji, nie wiem, czy nie jestem już za stara. ;) Mimika i dubbing szczególnie mnie odstraszają, ale 11 minut poświęcę dla mitologii. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Niestety tym razem to kompletnie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Słyszałam o tym serialu kiedyś, ale jakoś nie zamierzam go oglądać - zbyt mało czasu :)
OdpowiedzUsuńPozdr. www.oczytane.blog.pl