czwartek, 26 maja 2016

Królowie Dary - Ken Liu

Okładka książki Królowie Dary

Tytuł: Królowie Dary
Tytuł oryginału: The Grace of Kings
Cykl: Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu. Tom 1.
Autor: Ken Liu
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 27 kwietnia 2016











Opis:
Definicja sprawiedliwości zmienia się w trakcie trwania rewolucji!
Długo wyczekiwana seria Kena Liu nareszcie w Polsce!
Oto misterna, wielowątkowa i wielopoziomowa opowieść przepełniona duchem Orientu, którą pokochał cały fantastyczny świat. Porywająca historia o walce z tyranią, mechanizmach politycznych, braterstwie i rywalizacji zdolnej obrócić wniwecz wszystko, co cenne.
Cwany i czarujący hulaka Kuni Garu oraz stanowczy i nieustraszony Mata Zyndu zdają się zupełnymi przeciwieństwami. Mimo to, gdy niezależnie od siebie występują przeciwko cesarzowi, szybko zawiązuje się między nimi przyjaźń. Łączy ich upór w dążeniu do celu i walka ze wspólnym wrogiem. Po obaleniu władzy ich drogi rozchodzą się w dramatycznych okolicznościach. Dzielą ich wizje co do kierunku, w którym powinien zmierzać świat, oraz… pojęcie sprawiedliwości.
„Królowie Dary”, pierwsza część cyklu „Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu” autorstwa uhonorowanego prestiżowymi nagrodami Kena Liu, to lektura obowiązkowa dla wielbicieli fantastyki z najwyższej półki.


Czymże jest przeznaczenie, jeśli nie przypadkami widzianymi w retrospekcji?
Rzadko kiedy wspominam w recenzji o wydaniu książki, całej jej otoczce, zewnętrznym wyglądzie, gdyż większość powieści nie powala pod tym względem i nie wybija się ponad inne. I właśnie dlatego tym razem zacznę właśnie od tego, bo właśnie pierwszym plusem, który da się zauważyć jest właśnie twarda okładka, co samo w sobie jest już lekkim zaskoczeniem i odskocznią od tych o wiele bardziej popularnych - miękkich. W momencie, gdy ujrzałam to wykonanie od razu pomyślałam o znanej prawdopodobnie każdemu wielbicielowi fantastyki (i nie tylko) Sadze Lodu i Ognia. Dodatkowo miłym (i jakże pomocnym) gestem autora okazały się wymagające poświęcenia dodatkowego czasu dodatki w postaci Map, glosariusza objaśniającego nieznane czytelnikowi pojęcia oraz listy bohaterów z podziałem na poszczególne grupy, kategorie. Nie raz musiałam do nich powracać podczas czytania, by przypomnieć sobie kto jest kim, gdzie dokładnie odgrywają się dane wydarzenia, co znaczy dane wyrażenie.
W głowie Dafiro zrodziła się dziwna myśl: że nie tyle patrzy na króla, co na aktora grającego rolę króla w przedstawieniu. (...) Był to paw, a właściwie kogut udający pawia.
Przed lekturą, jeszcze zanim dotarła do mnie przesyłka z książką, nieco o niej poczytałam na stronie wydawnictwa i gdy tylko zobaczyłam słowa takie jak wielowątkowa czy wielopoziomowa, nie mogłam przestać myśleć o tej powieści. Bałam się, że okaże się typową młodzieżówką z jednym głównym wątkiem, oczywiście trójkątem miłosnym, bo jego nie sposób ominąć i pierwszoosobową narracją, najlepiej nastolatki w okresie dojrzewania. Całe szczęście szybko mogłam odetchnąć, by stwierdzić, że porównanie sag Kena Liu i Martina okazało się całkiem trafne, a mnie czeka ciekawa podróż przepełniona duchem Orientu. 
Żadna ryba nie może żyć w idealnie czystej wodzie.
Jak się okazało bohaterowie przedstawieni zostali jako postacie pełnokrwiste, popełniające błędy i przechodzące przez wewnętrzne przemiany. Nie chodzi tu przede wszystkim o głównych bohaterów, gdyż podczas lektury ma się wrażenie, jakby rola każdego z osobna miała takie samo, równie ważne znaczenie dla przebiegu wydarzeń. Nie da się ukryć, że to właśnie Kuni (Mlecz) oraz Mata (Chryzantema) są dowódcami, jednak ich niesamowicie dopracowani towarzysze również mają swoją rolę i na pewno nie są odstawieni na bok, jak to czasami (a raczej prawie zawsze) się zdarza w powieściach. Początkowo myślałam, że to właśnie nieustraszony, ponad przeciętnie wysoki Mata zostanie moim faworytem, jednak Kuni - typ łobuza, który okazuje się niezwykle serdecznym człowiekiem już na starcie zgarnął niemal całkowicie moją sympatię, a ukazany wątek z braćmi Miro, którzy podobnie jak dowódcy okazują się swoimi przeciwieństwami i zostają rozdzieleni, by walczyć u boku swoich liderów, okazał się jednym z najuważniej śledzonych przeze mnie tematów.
Bogowie mogą uczynić kogoś zwyczajnym albo pięknym, przysadzistym albo szczupłym, jednak od nas zależy, jaką obierzemy drogę dzięki darom, z którymi się urodziliśmy.
Ta powieść nie jest typowym przedstawicielem gatunku fantasy, w którym paranormalne stwory odgrywają pierwsze skrzypce. Mamy tu przede wszystkim Bogów, patronów każdego państwa, którzy nie uczestniczą w wydarzeniach osobiście, jednak za pomocą różnych małych gestów, czynów biorą w nich udział, nadają bieg wydarzeniom, kierują ludźmi z każdego zakątka królestwa. Wydarzenia rozgrywają się na wielu płaszczyznach, a mnogość wątków momentami potrafi czytelnika przytłoczyć i warto przed rozpoczęciem lektury uzbroić się w cierpliwość, gdyż złe podejście może sprawić, że książka wyląduje na półce, gdzie już pozostanie. A szkoda by było porzucić coś tak dobrego! I nie powinniśmy patrzeć na tą książkę przez pryzmat serii, bo co jeśli drugi tom.. Brak otwartego zakończenia nie zmusza do sięgnięcia po pozostałe części i to indywidualna decyzja każdego z nas, czy da się porwać całej przygodzie, czy tylko jej skończonemu fragmentowi.



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SQN.

poniedziałek, 16 maja 2016

[PRZEDPREMIEROWO] 100 miejsc we Francji, które każda kobieta powinna odwiedzić - Marcia DeSanctis


Tytuł: 100 miejsc we Francji, które każda kobieta powinna odwiedzić
Tytuł oryginału: 100 Places in France Every Woman Should Go
Autor: Marcia DeSanctis
Tłumaczenie: Katarzyna Makaruk
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 16 czerwca 2016











Opis:
Od ekskluzywnych butików po pchle targi, flagowych zabytków z topu listy UNESCO po ukryte, nielicznym tylko znane muzea, kameralnych koncertów w starych paryskich kościołach po gwarne świąteczne jarmarki w Alzacji, talasoterapii w Saint-Malo po kursy gotowania w Lyonie, samotnych spacerów wzdłuż klifów Étretat po wycieczki rowerowe wokół zamków nad Loarą...
Pośród setek przewodników o Francji ten jest absolutnie wyjątkowy. Z myślą o kobietach przygotowała go zakochana we Francji, zapalona globtroterka Marcia DeSanctis. To 100 oryginalnych pomysłów na zwiedzanie, zakupy, edukację i relaks. Zapierający dech w piersiach rajd po miejscach pamięci, winnicach, najpiękniejszych ogrodach, lawendowych polach, kawiarniach i restauracjach, dużych miastach i najdalszych zakątkach. Francja jest taka piękna, a każda pora roku oferuje coraz to nowe atrakcje. 365 dni w roku to za mało, by odkryć wszystkie jej powaby i uroki, ale już jeden dzień wystarczy, by stracić dla niej głowę.Bon voyage!



Każda kobieta marzy o tym, by chociaż raz zobaczyć jedno z najsławniejszych miast miłości. Ja nie jestem wyjątkiem i chociaż Paryż nie widnieje na szczycie listy moich priorytetów, z pewnością znajduje się na tyle wysoko, bym jako tako zainteresowała się miejscami, które ewentualnie mogłabym tam zobaczyć. I właśnie tutaj z pomocą przyszła mi książka Marcii DeSanctis, w której opisuje najciekawsze opcje, zadowalające swoją różnorodnością nawet najbardziej wymagających podróżników.

Już podczas recenzowania książki Busem przez Świat, dało się zauważyć moją ogromną miłość do podróży. Nie ukrywam, że nic nie sprawia mi takiej przyjemności jak zwiedzanie nowych miejsc, możliwość zrobienia sobie miliona zdjęć z pięknym widokiem w tle, kosztowania nowych potraw a także poznawanie ludzi i wiele, wiele innych korzyści płynących z tzw. życia na walizkach. Dopiero niedawno polubiłam książki podróżnicze, wszelkie turystyczne broszury, które okazują się niezwykle pomocne podczas tych małych oraz wielkich wypraw. Tym razem przyszła kolej na Francję, a co najbardziej mnie zachwyciło dowiecie się już za chwilę.

Nie jestem fanką muzeów, lecz Luwr jest pozycją obowiązkową dla turystów. Ale o ile myśl o nim nie sprawia, że mogłabym w ciągu kilku sekund porzucić wszystko, zabukować bilet i wyruszyć do Francji, tak wszystkie ogrody, pełne zieleni miejsca na świeżym powietrzu, już mogłyby być do tego zdolne. Przykładem takiego miejsca jest Parc de Chantilly, czy Park Bagatelle, w którym znaleźć można nie tylko kwiaty, ale również groty, wodospady i stawy. Miejsce idealne na odpoczynek w cieniu drzew z książką w ręku! No i oczywiście Korsyka - wyspa idealna dla każdej miłośniczki nie tylko plaż, ale również gór! 

Ta książka nie tylko skupia się na miejscach wartych odwiedzenia, odzwierciedleniu ich piękna, ale również historii każdego z nich oraz ciekawostkach. Znajdziecie tu pomysły dotyczące nie tylko zwiedzania, na którym się skupiłam, a także inspiracje na odpoczynek, zakupy, czy naukę. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie! Jedynym minusem książki jest brak zdjęć, które dodatkowo wzbudzałyby nasze zainteresowanie i pomagały w indywidualnym wyborze miejsc wartych odwiedzenia.



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

sobota, 14 maja 2016

Jak Być Glam - Fleur De Force


Tytuł: Jak Być Glam
Tytuł oryginału: The Glam Guide
Autor: Fleur De Force
Tłumaczenie: Katarzyna Makaruk
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 18 lutego 2016











Opis:
Fleur de Force, topowa youtuberka w dziedzinie beauty & fashion na świecie, dwukrotna laureatka Best Vlogger Award przyznawanej przez magazyn „Cosmopolitan” – jej kanały subskrybuje prawie 2 miliony użytkowników, tyleż samo odsłon miał film z jej ślubu zamieszczony na You Tube – prezentuje autorski zestaw porad oraz wskazówek, jak wyglądać olśniewająco i czuć się wspaniale. To coś więcej niż techniczny poradnik wizażu. To książka o zdrowym i harmonijnym stylu życia dającym poczucie szczęścia i satysfakcji, obejmująca takie zagadnienia jak makijaż, moda, włosy, podróże, zdrowie i fitness, wyobrażenia na temat własnego ciała oraz związki.
Fleur de Force podpowie ci, jak poczuć się dobrze we własnej skórze i cieszyć się sobą samą. Kto wie, może nawet pójdziesz w jej ślady i zainspirujesz się radami, jak założyć i poprowadzić własny vlog. Wszystko przed tobą!

Prawdopodobnie w tych czasach nie ma dziewczyny, która nie zwracałaby uwagi na swój wygląd. Oczywiście ekstremalne przypadki się nie liczą, ale są to wyjątki, bo w końcu każda z nas w pewnym stopniu podąża za modą, pragnie przyciągać wzrok mężczyzn (i nie tylko), a przede wszystkim czuć się dobrze we własnej skórze. I jak to kobiety nie lubimy, by narzucano nam konkretny styl, zachowania. Właśnie dlatego czytanie większości poradników ze sztywnymi zasadami nie pzzynosi rezultatów. I tutaj przychodzi nam z pomocą Fleur De Force..

O youtuberce tej prawdopodobnie wcześniej nie słyszałam. Powód jest oczywisty.. Praktycznie nigdy nie podążałam ślepo za innymi, a youtube wykorzystywałam jedynie do słuchania muzyki. I chociaż każda drogeria jest dla mnie jak ziemia obiecana, gdzie potrafię na raz wydać wszystkie oszczędności i jeszcze po tym przechadzać się kilka godzin między półkami, to nadal nie mogę powiedzieć, bym umiała wykonać perfekcyjny makijaż, a przy próba narysowania idealnej kreski trwa wieki. Jednak skusiłam się na przeczytanie tej książki, bo w końcu musi być ten pierwszy raz, prawda?

Na samym wstępie autorka objaśnia nam, co to znaczy być glam, a także wprowadza nas w swój świat, a także zaznacza, że nie jest to zbiór zasad, a jedynie wskazówki i rady, które mogą pomóc każdej dziewczynie, ale to, z ilu skorzysta, zależy wyłącznie od niej.

Treść dzieli się na kilka rozdziałów, poświęconych danej dziedzinie. W pierwszym, całkowicie skupiającym się na urodzie znajdziemy wskazówki dotyczące makijażu, doboru cieni do danego koloru oczu, zastosowania pędzelków, czy wyborze odpowiedniego korektora lub podkładu. Następne w kolejce są włosy i wszystko co z nimi związane, a także moda i kwestia stylu, ubrań, dodatków. Rozdział o podróżach był jednak moim ulubionym, z powodu wyjazdu do Stanów, który planuję od dwóch lat. Może nie jest on szczególnie długi, jednak okazał się pomocny, ze względu na wskazówki dotyczące pakowania, czy chociażby dbania o urodę podczas lotu. Część poświęcona zdrowiu i sprawności może dać nam niezłego kopa, a zaraz po nim autorka zapewni każdej z nas motywację, czyli rozdział o pozytywnym myśleniu, randkach i nie tylko. A jeśli chcesz tak jak Fleur zostać youtuberką, powinnaś zajrzeć na koniec, gdzie czeka mały dodatek o blogowaniu.

Co było ogromnym plusem książki to mnóstwo przepisów na posiłki, koktajle, soki, maseczki do włosów oraz twarzy; ciekawostek (bo kto by się spodziewał, że wsuwki należy aplikować karbowaną stroną do dołu), a także rozwiązania dotyczące braku czasu takie jak szybki makijaż, czy tutoriale łatwych, a zarazem stylowych fryzur. To wszystko składa się w niesamowitą całość, którą mogę polecić każdej dziewczynie. Mój egzemplarz próbny był czarno-biały, a nie odebrało mi to przyjemności czytania, a co dopiero, gdyby na każdej stronie móc podziwiać barwne ilustracje..


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

niedziela, 8 maja 2016

Grimm City. Wilk! - Jakub Ćwiek

Okładka książki Grimm City. Wilk!
Tytuł: Grimm City. Wilk!
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 13 kwietnia 2016














Opis:
Miasto Grimm – ponura, spowita obłokami tłustej czerni metropolia to miejsce, gdzie o sprawiedliwość równie trudno, co o bezchmurne niebo. Zbudowane na ciele olbrzyma, napędzane jego smolistą krwią i odłamkami węglowego serca trwało w dawno ustalonym porządku. Do teraz. Na przestępczą scenę wkracza właśnie bezkompromisowo Nowy Gracz, a oficer policji Wolf zostaje brutalnie zamordowany we własnym domu. Czy te fakty się łączą? I czy czerwony płaszcz z kapturem zaobserwowany u głównej podejrzanej w sprawie zabójstwa czyni ze sprawy zbrodnię na tle religijnym?


Bajanizm, ale i niemal wszystkie religie przed nim i wiele odłamów po nim, uczyły, że żyjemy w jednej wielkiej opowieści, jednak składającej się z setek tysięcy małych. (...)
Grimm City to niebezpieczne miasto, w którym nikt z nas nie chciałby żyć. Pełno tutaj gangsterów, skorumpowanych polityków, a o dniu bez przestępstwa można jedynie pomarzyć. Jednak jakby do tej pory było mało, w mieście zaczynają ginąć taksówkarze, i nie wygląda na to, by policja wzięła sobie owe morderstwa do serca. W takiej właśnie metropolii żyje pewien muzyk o imieniu Alfie Moore oraz jego współlokator, a zarazem taksówkarz - Mikrus. Podczas, gdy ten drugi prosi kolegę o zastępstwo w prasy, Alfie nie podejrzewa, że ten jeden dzień tak odmieni jego życie, a on po powrocie do domu znajdzie ciało przyjaciela, po czym sam stanie się celem. Jaką rolę w tym wszystkim ma kobieta w czerwonym kapturku, którą podwiózł tego feralnego dnia w, jak się później okazało, miejsce brutalnej zbrodni?

(...) Każda opowieść zaś ma jedno nadrzędne prawo - niezależnie od poziomu skomplikowania ma jeden finał, gdzie wszystko splata się w całość.

A co jeśli nie...?
Już sama okładka przyciąga wzrok czytelnika. Utrzymanie jej w ciemnych barwach powoduje, że jaśniejszy skrawek z tajemniczą kobietą oraz cień wilka tuż za nią, niesamowicie oddziałują na wyobraźnię. A co dopiero, gdy dołożymy do tego tytuł oraz słowa tuż pod nim... Bo w końcu kto nie słyszał o dwóch braciach, których baśnie są sławne na całym świecie? I nawiązując do tych słów, autor trafił w samo sedno, a ja podczas czytania nie raz przyłapałam się na szukaniu powiązań ze znanymi mi bajkami. W sumie nic dziwnego, jeśli przyjrzeć się wcześniejszym dziełom Ćwieka, w których elementy zaczerpnięte z innych tekstów kultury jest widoczne gołym okiem (chociażby Chłopcy jako kontynuacja losów podopiecznych Piotrusia Pana.)

Następne zdanie, które usłyszał, było mocne i bolesne niczym siarczysty policzek wymierzony z zaskoczenia.

-Zabili go komisarzu.
Nie sięgam po gatunki takie jak kryminały. Rzadko kiedy potrafię się wczuć i kończy się to przerzuceniem paru stron i odłożeniem książki na półkę. Tym razem zaryzykowałam głównie ze względu na nazwisko autora, którego wszystkie książki obiecałam sobie przeczytać (chociaż okładka miała również sporo wspólnego z moją decyzją) i przyznam, że już nie raz powieści Jakuba Ćwieka sprawiły, że zdołałam przeczytać coś zupełnie odmiennego od mojego gustu literackiego. Tym razem się znowu nie zawiodłam!
Ojciec Perro mówił, że epizodyści wierzą, że każdy pisze własną książkę złożoną z szeregu zamkniętych historii.Ale przecież jednocześnie występuje gościnnie w opowieściach innych.
Jednak co sprawiło, że tą książkę czytało mi się lepiej od podobnych jej? A takie niuanse jak wprowadzenie poprawek co do wiary, w której Baśnie sprawują rolę Biblii, czy sama historia miasta. Być może początkowo nie do końca wiemy o co w tym wszystkim chodzi, ale z czasem całość tworzy niesamowity klimat, który działa jak magnez na nasze umysły. A postacie, chociaż wydawać by się mogło, że czasami są mdławe, zyskały moją sympatię. Nawet taka prostytutka Sue, która przecież nie zyskała wielkiej roli w całej powieści, ale jej dystans do samej siebie sprawił, że po raz pierwszy od początku lektury się uśmiechnęłam.
Gdy zabijesz zabójcę, rachunek zabójców dla świata będzie ten sam
Podsumowując, szczerze polecam zapoznanie się z twórczością autora. Nie jest to typowy kryminał, gdyż nic nie może być zwyczajne, gdy wychodzi spod pióra Jakuba Ćwieka. Z każdą kolejną powieścią, jestem coraz bardziej zachwycona jego talentem i chociaż tym razem rzadziej występuje charakterystyczny humor, fani powieści tego Pana z pewnością nie będą zawiedzeni!



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SQN.